wtorek, 16 lipca 2013

W Gdyni maszoperii nie było

W rybackich wsiach wzdłuż Morza Północnego i Bałtyku od czasu średniowiecza istniały i działały maszoperie. Były to dobrowolne zrzeszenia rybaków, rodzaj spółdzielni zajmującej się połowami i sprawami bytowymi mieszkańców nadmorskich wsi.

Pierwszą wzmiankę o tego rodzaju zespołach rybackich spotykamy w wilkierzu gdańskim z 1450 roku, dotyczącego Helu, który ściśle związany z Gdańskiem, prawa miejskie otrzymał już w 1378 roku. Jak wiadomo z późniejszych źródeł, maszoperie istniały we wszystkich większych wsiach na Półwyspie Hel oraz na Kępie Oksywskiej.

Zanim przyglądniemy się nieco bliżej tym rybackim organizacją zawodowym wyjaśnijmy ową dziwnie brzmiąca nazwa – maszoperia. Otóż nazwa ta ma korzenie holenderskie i w oryginale pisze się matschoppa, a jej członek to matschop. Te wspólnoty rybackie były zwykle zespołami rodzinnymi, bądź zrzeszały najbliższych sąsiadów. W większych wsiach wspólnot takich mogło być kilka. I tak np. pod koniec XIX wieku, na Półwyspie było ich: w Helu 8, w Borze 8, w Jastarni 6, w Chałupach 4, w Kuźnicy 8. Do każdej takiej wspólnoty należało od 12 do 15 rybaków. Na czele każdej stał szyper, który organizował wspólne połowy, dbał o sprawiedliwy podział dochodów, troszczył się o osierocone rodziny rybaków itp. sprawy socjalne.

Uprawnienia i obowiązki szypra i członków maszoperii regulowało zarówno prawo zwyczajowe, jak też wilkierze, czyli prawo wprowadzone regulacjami władz. W niektórych regionach południowego Bałtyku (tereny dziś Pomorza Zachodniego) utworzenie maszoperii wymagało zezwolenia władz.

Już wcześniej (XII – XIII wiek) rybołówstwo na naszym Wybrzeżu opierało się na istnieniu tzw. stacji rybackich, gwarantujących kontrolę połowów. Były to placówki podległe feudałowi, lub klasztorom pobierającym podatek w naturze. Z reguły oddawano z całego połowu 10 część, lub połów z co dziesiątej nocy.

Brzegu morskiego i wszystkiego co się na nim działo pilnowali tzw. strandowi. Poza sprawami rybołówstwa należało do nich między innymi zbieranie bursztynu i tępienie rybackiego kłusownictwa.

W niektórych wsiach prawo połowu ryb mieli również rolnicy tzw. gburzy. Niekiedy też mieszkańcy wsi dysponowali prawem poławianiem ryb na własne potrzeby, a ewentualna sprzedaż nadwyżek była karana grzywną.

Ustawą rybacką z 1874 roku wzrosły uprawnienia rybołówcze gmin, bowiem ordynacje powiatowe zniosły nadzór feudała nad samorządem wiejskim.

W tym czasie w Helu zamieszkiwało 80 osób samodzielnie parających się rybołówstwem, a więc potencjalnych maszopów, gdy w Gdyni było takich osób zaledwie 25. zapewne to właśnie sprawiło, że we wsi rolniczo – rybackiej jaką była Gdynia, maszoperia nie powstała. Tu funkcjonowały tzw. stałe zespoły łódkowe, czyli od 3 do 6 osób spokrewnionych osób, pracujących od wielu lat razem na jednej łodzi. Połowy te odbywały się zwykle niewielkim sieciami lub na sznur haków. Nie mniej niektóre cechy tych zespołów, takie jak opieka nad wdowami i sierotami po zmarłych rybakach, były prawie identyczne jak w maszoperiach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz