Po I wojnie światowej, gdy po 123
latach powstała Polska, której z łaski Zachodnich Mocarstw
przyznano skrawek morskiego wybrzeża, zaistniała pilna potrzeba
utworzenia Marynarki Wojennej, strzegącej tego okna na świat.
Potrzebę tę rozumiał i doceniał Naczelnik Państwa Józef
Piłsudski. To On, tworząc fakty dokonane, już 28 listopada 1918
roku, wyprzedzając w tym względzie postanowienia Traktatu
Wersalskiego (28 czerwca 1919 r.) wydał dekret o utworzeniu Polskiej
Marynarki Wojennej. Był to pierwszy krok we właściwym kierunku,
chociaż faktycznie przejęcie Wybrzeża nastąpiło dopiero z
początkiem 1920 roku. To pozwoliło przystąpić do tworzenia
Marynarki Wojennej na morzu, bowiem dotąd ten rodzaj naszych sił
zbrojnych istniał i funkcjonował tylko na rzekach, głównie Wiśle
i miał charakter marynarki śródlądowej (porty rzeczne w Modlinie,
Świeciu, Toruniu).
Warunkiem utworzenia sił morskich było
posiadanie odpowiedniego portu. Tymczasem niewielkie przystanie
rybackie w rejonie Zatoki Gdańskiej, nie spełniały warunków
niezbędnych dla okrętów wojennych i ich lądowego zaplecza. Jedyny
port mogący stanowić bazę dla niewielkich morskich okrętów
znajdował się w Pucku, jednakże jego usytuowanie w głębi Zatoki
sprawiało, że był on płytki, a w dodatku niewielki. Również
niewielkie było jego zaplecze, miasto Puck liczyło w tamtym czasie
2500 mieszkańców.
Nie mając innych możliwości właśnie
w Pucku zlokalizowano port wojenny, a na jego komendanta wyznaczono
kmdr. Witolda Panasiewicza. W Pucku umiejscowiono też Dowództwo
Wybrzeża Morskiego, przemianowane w 1922 roku na Dowództwo Floty, z
dowództwem kmdr. Jerzego Świrskiego.
Jesienią 1921 roku przybyły do Pucka
nasze pierwsze torpedowce, zakupione we Francji. Okrętem flagowym
został niewielki okręt strażniczy ORP „Myśliwy”. Poza tym na
Zatoce pływał parowiec „Pomorzanin”, który był historycznie
naszym pierwszym okrętem, a który przebudowano ze statku
pasażerskiego.
Aby powiększyć naszą flotę
zakupiono w Finlandii dwie kanonierki, „Komendant Piłsudski” i
„Generał Haller”, zaś w Danii, okazyjnie kupiono poniemieckie
trałowce, „Czajkę”, „Jaskółkę”, „Rybitwę” i „Mewę”
- popularnie nazwane ptaszkami (pisałem o nich tutaj).
Równolegle szkolono specjalistów
morskich, początkowo w Świeciu nad Wisłą, a następnie w Gdyni.
Oficerów szkolono na kursach trzyletnich, marynarzy i kadrę
podoficerską krócej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz