Teraz, a dzieje się tak od kilku lat,
pogrzeb VIP – a, lub innej zasłużonej osoby, ma raczej charakter
kameralny. Żołnierze gromadzą się przy witomińskim cmentarzu,
bądź w cmentarnej kaplicy, gdzie już na nich czekają zwłoki.
Część żałobników dowozi się autokarami. W ten sam sposób na
cmentarz dowożona jest orkiestra i kompania reprezentacyjna. Pod
koniec przybywa ksiądz lub kapelan i kondukt rusza.
Samochód wiozący trumnę rusza wolno.
Majestatycznie kroczy orkiestra, w ślad za nią idą oficjele i
rodzina, niesie się odznaczenia zmarłego i to tyle. Tak jest
obecnie. VIP – ów chowa się w alei zasłużonych zwanej na
witomińskim cmentarzu nową .
Nie zawsze jednak tak było. Myślę tu
o czasach komuny czyli o latach 50 – tych i dalszych ubiegłego
wieku. Wtedy to pogrzeby odbywały się z wielką pompą i były
wydarzeniem politycznym w mieście. Zajmował się tym KM PZPR, a
konkretnie jego pion agitacji i propagandy.
Kondukty pogrzebowe ciągnęły się
wtedy ul. Świętojańską, od szpitalnej kostnicy po witomiński
cmentarz. Z reguły trumna wieziona była konnym karawanem, na
okutych żelazem kołach. Przed ruszeniem konduktu Milicja
wstrzymywała ruch uliczny na ul. Świętojańskiej i nie tylko, aby
kondukt mógł przejść bez problemów. Dopiero z upływem lat,
chyba w związku ze wzrostem ruchu samochodowego z konduktów tędy
zrezygnowano.
Osoby zasłużone grzebano wtedy na
tzw. starej alei zasłużonych, bowiem nową aleję udostępniono
dopiero z początkiem lat 80 – tych ubiegłego wieku. Pochówki
takie odbywały się z całą wojskową ceremonią, była
międzynarodówka, salwa honorowa i przemówienia oficjeli
partyjnych.
Dla kompletnego obrazu gdyńskich
pogrzebów z tamtych lat dodać też należy kilka zdań o pogrzebach
według chrześcijańskiego rytuału. Pogrzeby kościelne miały
wtedy nieco inny przebieg. Również ich kondukty były skromniejsze
bez wojska i orkiestry. Najpierw była msza święta w kościele NMP
i stąd kondukt ruszał na cmentarz witomiński.
Tu już nie było mowy o alei
zasłużonych, żałobnych marszach i salwach. Było kilka
ciepłych słów, modlitwa i szczere łzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz