poniedziałek, 18 czerwca 2012

Gdyńska filia KL Stutthof. Część 1.

Według książki K. Dunin - Wąsowicz  „Obóz koncentracyjny Stutthof”, na terenie Gdyni istniały dwa obozy - filie KL Stutthoff, a mianowicie jeden podobóz (filia) nieopodal stoczni w obrębie ulicy Wroniej, Energetyków, Okrężnej i druga filia przy lotnisku w Babich Dołach. Baraki przy ul. Wroniej, w których mieścił się obóz, istniały jeszcze kilkanaście lat po wojnie i służyły ludziom jako mieszkania. O ile pamięć mnie nie zawodzi, likwidacja tych baraków i przesiedlenie zamieszkujących tam ludzi do blokowisk nastąpiło dopiero za Gierka, czyli w latach 70 ubiegłego wieku. O podobozie w Babich Dołach (niektóre źródła mówią o Oksywiu) dowiedziałem się dopiero z lektury książki Dunina – Wąsowicza, a następnie z innych relacji. Żaden jednakże z autorów nie lokalizuje bliżej tego obozu i nie podaje jego adresu.


Fakt ten wzbudził moje wątpliwości, które po moim liście wyjaśnił mi Marek Orski, pracownik Muzeum Obozu Stutthof w Sopocie. Między innymi wraz z Elżbietą Grot opublikował ciekawy artykuł pt.: „Gdyńska filia obozu koncentracyjnego Stutthof” - Rocznik Gdyński nr 6, a w numerze 10 tegoż Rocznika tekst pt. „Obóz jeńców słowackich”. Poza tym Elżbieta Grot zamieściła w nr 7/98 „Wiadomości Gdyńskich” swój artykuł dotyczący ewakuacji więźniów obozu Stutthof drogą morską, a oboje autorzy w „Zeszytach Muzeum Stutthof” nr 9, opublikowali obszerny i pogłębiony tekst pt.: „Ausenarbeitlager Gotenhafen – filia obozu koncentracyjnego Stutthof w Gdyni”. Pan Orski twierdzi jednoznacznie, że obóz w Babich Dołach jako taki nie istniał, a zatrudniane tam były wyłącznie robocze komanda podobozu gdyńskiego, wysyłane do prac na lotnisku lub prac polowych u bauera. Pisze o tym w przekonaniu, że osoby bliżej zainteresowane tą tematyką łatwiej będą mogły sięgnąć do tych wydawnictw. Ja natomiast, korzystając z przywołanych materiałów, postaram się w zwięzły sposób przedstawić skróconą wersję tych tragicznych wydarzeń, będących udziałem więźniów gdyńskiego podobozu.

Zatrudnianie więźniów obozu Stutthof na terenie Gdyni miało miejsce przez cały prawie czas hitlerowskiej okupacji. Już we wrześniu i październiku 1939 roku zatrudnieni byli do różnych prac porządkowych i remontowych. W roku 1940 pracowali w Orłowie w betoniarni, a w roku następnym 20 więźniów – fachowców, również w Orłowie, pracowało przy budowie willi komendanta obozu Stutthof, SS – Sturmbahnfürera Maxa Pauly'ego. Aby maksymalnie wykorzystać czas pracy, więźniów tych zakwaterowano na miejscu.

W latach 1942 – 43, kiedy w Gdyni powstał silny ośrodek remontu i budowy okrętów Kriegsmarine a w całym zespole stoczniowo – portowym zatrudnionych było około 40 tys. osób, łączna liczba więźniów i jeńców wynosiła aż 6 tys. Dla ich zakwaterowani w centrum i w rejonie Grabówek – Chylonia zorganizowano kilka niewielkich filii podobozów.

Na łąkach pomiędzy Grabówkiem a Obłużem, w pobliżu elektrowni „Gródek” istniał obóz robotników francuskich. Pod koniec lata 1944 r. część tego obozu wydzielono z przeznaczeniem na przyszły podobóz Stutthof. Był to ów sławetny obóz przy ul. Wroniej – jak zwykło się mówić. W sierpniu i wrześniu 1944 r. przebywała tu niewielka grupa więźniów z macierzystego obozu Stutthof, która miała za zadanie przygotować obóz dla około 1000 więźniów.

Teren obozu miał kształt prostokąta o wymiarach 250 na 150 m. Obejmowała siedem baraków. Ogrodzony był wysokim na 4 m drutem kolczastym, który odgradzał również wewnętrznym płotem teren właściwego obozu od tej jego części, gdzie znajdowała się komendantura, kwatery komendanta i strażników, podziemny punkt obserwacyjny itd. Przy narożnikach ogrodzenia obozu właściwego były zlokalizowane cztery wieżyczki strażnicze.

Poza terenem ogrodzonym, od strony ul. Okrężnej, znajdowały się schrony przeciwlotnicze dla strażników, wartownie a nieco dalej od bramy wejściowej znajdował się plac z rowami przeciw odłamkowymi dla więźniów.

A wracając na moment na teren, czyli obóz właściwy,zaznaczyć jeszcze trzeba specyfikę dwóch tam zlokalizowanych „obiektów”, pierwszy z nich to tak zwany revir, czyli szpital obozowy na 35 miejsc, mieszczący się w części baraku nr 1 oraz stojący w pobliżu bramy wejściowej obiekt świniarni, w której głównie na potrzeby służby obozowej prowadzono tucz trzody chlewnej. O świniarni wspominam głównie z tego powodu, iż to z niej podjęto nieudaną próbę ucieczki (pierwsza połowa grudnia 1944r.).

Do wcześniej przygotowanego podobozu w Gdyni (jego formalne powołanie nastąpiło specjalnym rozkazem komendanta KL Stuthof Sturmbahnfürhera Hoppego, z 15 października 1944r.) pierwszych więźniów przysłano dnia następnego. Poza więźniami z obozu macierzystego kierowano tu również więźniów KL Dachau. Niebawem stan obozu wynosił około 800 więźniów, których w całości skierowano do prac w stoczni. Wyjątek stanowiła niewielka, około 40 – osobowa grupka zatrudniana przy pracach gospodarczych na terenie obozu.

W początkowym okresie więźniów nadzorowało dwóch SS – manów i 34 marynarzy pełniących służbę wartowniczą. W listopadzie nadzór zwiększono o dalszych 10 SS – manów i 15 marynarzy. Pierwszym Lagerführerem podobozu w Gdyni został SS – Oberscharführer Hans Kuhlmann. 9 grudnia nastąpiła zmiana komendanta podobozu – został nim SS – Oberscharführer Josef Bock.

Ciąg dalszy nastąpi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz