wtorek, 26 czerwca 2012

Pułkownikowi Stanisławowi Dąbkowi – pro memoria.

Chciałem przeprosić wszystkich czytający za to że te pierwsze linijki tekstu są na białym tle, nie wiem jak to naprawić... Już myślałem, że samo się naprawiło, ale niestety tak nie jest. Jeśli ktoś wie jak to zmienić, naprawić to chętnie poczytam wskazówki w komentarzach. A teraz zapraszam do czytania. 


Po raz pierwszy ujrzał polskie wybrzeże w lipcu 1939 roku. Nagły rozkaz odwołał go z Krynicy do Gdyni. Od tego momentu jego nazwisko na zawsze związało się z naszym miastem, bo chociaż przeżył tu zaledwie niespełna dwa ostatnie miesiące życia – za Gdynię walczył i umarł. W chwili śmierci liczył nieco ponad 47 lat...

Urodził się w 1892 roku, w chłopskiej rodzinie, w galicyjskim Nisku. Maturę uzyskał w 1911 roku, by następnie podjąć studia prawnicze na Uniwersytecie Lwowskim. Wybuch 1 wojny światowej pokrzyżował jego życiowe plany.

Już w 1914 roku zostaje powołany do austriackiego wojska, jako tak zwany jednoroczny ochotnik. Od tego momentu los związał go z wojskiem. Jako chorąży walczył na froncie karpackim, gdzie zostaje ciężko ranny w nogi. Przed amputacją i kalectwem uratowali go krakowscy lekarze.

Po rekonwalescencji wraca na front – tym razem na front włoski, nad rzekę Piawę, w pobliżu Wenecji. Wojnę kończy w stopniu porucznika. Wraca do kraju, lecz pozostaje w armii – teraz w tworzącym się Wojsku Polskim. Dzięki dużej wiedzy wojskowej i ogólnej oraz predyspozycją psychicznym szybko awansuje. Wkrótce dowodzi batalionem w 8 pułku piechoty.

W roku 1926 jest już majorem i zastępcą dowódcy 7 Pułku Legionów Piechoty. W tym samym roku zawiera związek małżeński z panią Ireną Polaczek – absolwentką Wydziału Prawa Uniwersytetu Lubelskiego. Piękna i wykształcona żona oraz szybkie awanse służbie rodzą zawiść kolegów oficerów. Pomimo intryg i pomówień nasz bohater dalej awansuje. Niebawem jest podpułkownikiem. Budzi to kolejną falę zawiści i intryg oficerów, którzy nie mogą pogodzić się z faktem, że ktoś spoza grona legionistów robi pomyślną i szybką karierę.

W wyniku tych usunięty zostaje ze swojego stanowiska w pułku i przeniesiony na komendanta kursów dla podchorążych rezerwy do Tomaszowa Mazowieckiego, a następnie do Zambrowa. Funkcję tę – z dużym powodzeniem – pełni w latach 1928 – 29. W roku 1930 awansuje do stopnia pułkownika i wraca do Chełmna na stanowisko dowódcy 7 Pułku Legionów Piechoty.

Zaczynają się kolejne intrygi. Nasyłane są kontrole, które tygodniami szukają błędów i uchybień w pułkowej dokumentacji. Wszystko nadaremnie. Wreszcie dochodzi do otwartego konfliktu pomiędzy płk Dąbkiem, a niechętnym mu gen. Bortnowskim – dowódcą 3 DP, któremu podlega 7 Pułk Legionów. W wyniku interwencji Ministerstwa Obrony płk Dąbek zostaje przeniesiony do Złoczowa, na równorzędne stanowisko. Obejmuje dowodzenie 52 pułku strzelców.

Również tu – podobnie jak poprzednio – bez reszty poświęca się sprawą pułku. W międzyczasie rodzina państwa Dąbków powiększyła się. Na świat przychodzi jedyna ich córka Teresa. Tak upływają kolejne lata...

W lipcu 1939 roku płk Dąbek udaje się na krótki wypoczynek do Krynicy. Tu odnajduje go wezwanie do natychmiastowego udania się na Wybrzeże. W niedzielę, 23 lipca, Pułkownik przybywa do Gdyni, aby objąć stanowiska p.o. dowódcy Lądowej Obrony Wybrzeża. Do wybuchu wojny z Niemcami pozostało pięć tygodni!

Na Wybrzeżu wszystko jest dla naszego bohatera nowe i nieznane. Trzeba poznać z marszu nowych ludzi, teren, struktury organizacyjne i braki... pracy jest wiele i to różnorodnej. Pułkownik pracuje więc po kilkanaście godzin na dobę, dwoi się i troi. Niebawem inspekcję Lądowej Obrony Wybrzeża przeprowadza gen. Bartnowski, teraz przełożony płk Dąbka – jako Inspektor Armii w Toruniu. Nadal nie kryje swojej niechęci wobec Pułkownika!

Tymczasem płk Dąbek i jego sztab pracują nad ostateczną wersją planu obrony Wybrzeża. Jego zatwierdzenie następuje w dniu 18 sierpnia 1939 roku w Toruniu u gen. Bartnowskiego. Do napaści hitlerowskiej na Polskę pozostały niespełna dwa tygodnie...

Akceptowany plan obrony Wybrzeża stanowił wycinek ogólniejszej koncepcji obronnej Polski, przyjętej w głównych założeniach już w marcu 1939 roku przez Głównego Inspektora WP w Warszawie. Koncepcja ta 30 lipca 1939 roku została uszczegółowiona i zatwierdzona do wykonania w zakresie dotyczącym obronności Wybrzeża. Zakładano, że głównym terenem oporu na Wybrzeżu będzie Hel i Półwysep Helski. W tym aspekcie, na przedpolach Gdyni zakładano prowadzenie walk obronnych – opóźniających posuwanie się Niemców, oraz uniemożliwienie połączeń komunikacyjnych na trasie Wejherowo – Gdańsk. Dalej zakładano utratę Gdyni i walki na Kępie Oksywskiej.

Założenia takie rodziły szereg konsekwencji. Decydowały o ilości i jakości sił i środków, wyznaczonych do obrony Wybrzeża i Gdyni, a w szczególności przejawiały się w fakcie podwójnego podporządkowania LOWyb. - z jednej strony Sztabowi Marynarki Wojennej w Helu, z drugiej – Inspektorowi Armii w Toruniu. Konsekwencją tego był np. brak do dnia 25 sierpnia służb kwatermistrzowskich przy sztabie LOWyb., co nie było bez wpływu na stan uzbrojenia, umundurowania i wyposażenia 15000 żołnierzy podległych płk Dąbkowi! Oddzielny problem stanowiły braki kadrowe, spowodowane częściowo tym, że w ramach mobilizacji części specjalistów – artylerzystów, łącznościowców itp., ćwiczonych uprzednio w jednostkach na Wybrzeżu, otrzymała skierowanie do centralnej Polski...

Płk Dąbek dostrzegał te błędy, w miarę swoich możliwości zapobiegał im i niwelował ich skutki. Ale wiele z nich leżało poza sferą jego oddziaływania. Tak było tuż przed wybuchem wojny, jak i w czasie jej trwania. Pułkownik starał się być wszędzie. Przy słabej łączności i braku rozpoznania lotniczego (bowiem zorganizowany dopiero 31 sierpnia pluton lotniczy nie spełnił pokładanych w nim nadziei) płk Dąbek podejmował próby osobistego dowodzenia na wielu odcinkach frontu. Narażał się przy tym na śmierć i eksploatował swoje siły ponad miarę. Wielotygodniowy wysiłek, doprowadziły do tego, że w nocy z 12/13 września, z wyczerpania stracił przytomność.

Dnia 13 września dowództwo LOWyb. Przeniesione zostało z Grabówka na Kępę Oksywską. 14Września rano do Gdyni wkraczają Niemcy. Walki obronne toczą się nadal na Oksywiu, w Kosakowie.. Płk Dąbek i zmniejszająca się z każdym dniem garstka obrońców kontynuuje walkę!

Bronił polskiego Wybrzeża tak, jak pozwalały na to ówczesne realia, z których większość ukształtowana została poza Polską i naszym Wybrzeżem. Gdy podejmował ostatnią w swoim życiu decyzję, losy wrześniowej batalii były już przesądzone. Z zachodu nacierali Niemcy, ze wschodu nacierała na nasze ziemie Armia Czerwona...

Gdy 19 września, około godz. 17 na Babich Dołach, zdecydował się na samobójczą śmierć, zdecydował również o tym, że na zawsze pozostanie na naszym Wybrzeżu...

1 komentarz:

  1. Pięknie pisze Pan o Gdyni i ludziach, którzy wpisali się w jej dzieje. W moim posiadaniu jest książka z roku 1979 "Gdynia - sylwetki ludzi, oświata i nauka, literatura i kultura" pod red. Andrzeja Bukowskiego oraz sprawozdanie Filii Państwowego Zakładu Higieny w Gdyni za rok 1938. Gdyby był Pan zainteresowany tymi publikacjami proszę o osobisty kontakt pod nr tel. 600 811 388. Pracuję w Inspekcji Sanitarnej, która to powstała na podwalinach PZH w roku 1954 i która długie lata zajmowała ten sam budynek co Instytut Medycyny Morskiej przy ul.Starowiejskiej 50.
    z poważaniem Małgorzata Stupakowska

    OdpowiedzUsuń