czwartek, 3 października 2013

Zapomniana odezwa Stefana Żeromskiego

Stefan Żeromski nie tylko pisał o morzu, o Wybrzeżu i Gdyni, ale też w gdyńskie sprawy angażował się społecznie, zachęcając społeczeństwo do budowy Polski Morskiej. Na ówczesnym skrawku Wybrzeża, budowa samodzielnego, nowoczesnego portu morskiego jakim miał być w Gdyni, sprawa ta miała rangę priorytetu narodowego. Nie wszyscy jednak Polacy dostrzegli w owym czasie znaczenie tzw. „uprawy morza” i jej znaczenia dla kraju.

Gdy 23 września 1922 roku, sejm uchwalił ustawę o budowie portu w Gdyni, sprawy ruszyły z miejsca. Nie oznaczało to jednak wcale, że usunięte zostały wszystkie przeszkody hamujące to doniosłe przedsięwzięcie. Dziś, po latach trudności tamte zatarł czas. A były one wtedy znaczące.

Tadeusz Wenda, kierujący budową portu, tak to relacjonował: „Ogół społeczeństwa polskiego zapatrywał się sceptycznie na sprawę budowy portu w Gdyni, do czego przyczynił się brak zrozumienia wagi dostępu do morza, wynikający z braku tradycji morskiej i powolne wykonywanie budowy portu, wywołane szybkim spadkiem wartości marki polskiej. Udzielane przez Skarb Państwa kredyty nie były waloryzowane i z każdym dniem traciły na wartości, nie było za co płacić ludziom, trzeba było roboty przerwać. Pierwsza połowa 1924 roku była dla budowy portu w Gdyni katastrofalna”.

A więc inflacja, brak rewaloryzacji kredytów, czyli mówiąc językiem współczesnym „utrata płynności finansowej”.

Wtedy to Stefan Żeromski, znający sprawy Gdyni i gdyńskiego portu, wystąpił z odezwą do społeczeństwa. Opublikowano ją w 1925 roku, lecz została ona napisana zapewne już rok wcześniej. Oto poniżej fragmenty tej odezwy: „Port w Gdyni jest jednym z najżywotniejszych przedsięwzięć nowoczesnej Polski, a jego budowa pierwszorzędną jej potrzebą. Są to drzwi do świata, a zarazem ostatnia twierdza obronna od zagłady dla Kaszubów, Mazurów, Kabatów, Kociewiaków, Warmiaków. Jeżeli to dzieło nie będzie szybkie, pilne i doskonale wykonane, zatrzasną się przed naszą całością i przed naszą przyszłą potęgą te drzwi (...)”.

Zaangażowanie w gdyńskie sprawy części świadomego, patriotycznego społeczeństwa sprawiło, że niektóre bariery zostały chwilowo przełamane. Lecz nie na stałe i nie na długo.

Z początkiem lutego 1926 roku, tuż po nadaniu Gdyni praw miejskich „Gazeta Gdańska” donosiła, że przy budowie portu nastąpił całkowity zastój. Gazeta prorokowała, że przestój ten potrwa do mają. Przeciw działając tym przestojem, już z początkiem kwietnia podpisano umowę z Konsorcjum Budowy Portu, co na pewien czas zażegnało występujące w tym zakresie trudności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz