Przed dwunastu laty, w lutym 2001 roku, w „Wiadomościach
Gdyńskich” zamieściłem niewielki tekst pt. „Początki gdyńskiej prasy”. Na ten
sam temat pisałem też wcześniej na blogu. Dziś więc, aby się nie powtarzać
nieco więcej o „Dzienniku Gdyńskim”, o którym poprzednio tylko wzmiankowałem, a
który to „Dziennik”, jako pierwsza gdyńska gazeta, zasługuje na nieco więcej
uwagi. Zacznijmy od tego, że „Dziennik Gdyński” mylony jest często z „Gazetą
Gdyńską”, która drukowana była w Wejherowie i początkowo nosiła tytuł „Gazeta
Kaszubska”. Nie była więc oryginalną, gdyńską gazetą chociaż między innymi o
gdyńskich sprawach pisała i szczyciła się gdyńskim tytułem. Podobnie było z
„Głosem Bałtyckim”, który drukowano początkowo w Bydgoszczy, a następnie w
Kościerzynie.
Wyżej wymienione gazety funkcjonowały na gdyńskim rynku
prasowym, lecz były redagowane i wydawane poza naszym miastem. Tak więc
pierwszą gdyńską gazetą był dopiero „Dziennik Gdyński”, który od lipca 1928
roku trafił do gdyńskiego czytelnika. Drukowano go w Gdyni, a jego redakcja
mieściła się przy ul. Świętojańskiej, jak pisano na pierwszej stronie „na
przeciw kościoła”.
Założycielem i redaktorem gazety był Bolesław Kiełbratowski,
Kaszub pochodzący z okolic Chojnic. Urodzony w 1892 roku, pracę dziennikarską
zajął się od 1919 roku, pracując kolejno w Gdańsku, Tczewie i Starogardzie. Do
Gdyni przybył pod koniec lat 20 – tych ubiegłego wieku i w 1928 roku
wystartował z „Dziennikiem Gdyńskim”. Już w pierwszym numerze jaki ukazał się
14 lipca 1928 roku, na pierwszej stronie w artykule pt. „Od Wydawcy” pisze, że
Gdynia dojrzała ku temu, aby posiadać własną codzienną gazetę. „Dziennik
Gdyński” zgodnie z tą zasadą koncentrował się na problematyce miejscowej,
gdyńskiej, dzięki czemu teraz po latach, jest kopalnią wiedzy o przedwojennej
Gdyni.
Gazeta sporo miejsca przeznaczała sprawom kultury, inspirując
dyskusje na ten temat. Między innymi był
orędownikiem utworzenia w Gdyni stałego teatru. Gazeta drukowała fragmenty
popularnych powieści i w dodatkach literackich drukowała też twórczość
rodzimych poetów.
Rolę „Dziennika Gdyńskiego” dla rozwoju czytelnictwa i
kultury w naszym mieście trudno przecenić. Pamiętać bowiem należy, że w tamtych
latach nie było telewizji, internetu, a nawet radio było tylko w niektórych
domach.
Rola prasy codziennej była więc niezastąpiona.
Kiełbratowski to Borowiak a nie Kaszuba
OdpowiedzUsuńBorowiacy też należą, chyba, do Kaszubów
UsuńWitam, szukam pomocy w znalezieniu krewnych. Moja babcia rocznik 1925 mieszkała do 1939 roku w Gdyni u Państwa Sujeckich, Pan Juliusz (lub Julian/Janusz) był dziennikarzem, ciocia mojej babci była u nich gospodynią. Pani Sujecka zajmowała się malarstwem. Moja babcia chodziła w Gdyni do szkoły do czerwca 1939 roku. Mam zdjęcie z koleżankami, zdjęcie na molo z niedźwiedziem, a także zdjęcie mojej babci z bożego narodzenia 1938 roku przy choince z czarnoskórym chłopcem, marynarzem, który zamieszkał u nich na jakiś czas ze względu na chorobę i nie mógł kontynuować rejsu.
OdpowiedzUsuńBolesław Kielbratowski, mój wuj, pochodził z Łęga. Rodzina dobrze zasiedziala w Borach Tucholskich. Wuj za działalność polonijna więziony był Sztutowie.
OdpowiedzUsuń