piątek, 11 października 2013

„Dziennik Gdyński” - była taka gazeta...

Przed dwunastu laty, w lutym 2001 roku, w „Wiadomościach Gdyńskich” zamieściłem niewielki tekst pt. „Początki gdyńskiej prasy”. Na ten sam temat pisałem też wcześniej na blogu. Dziś więc, aby się nie powtarzać nieco więcej o „Dzienniku Gdyńskim”, o którym poprzednio tylko wzmiankowałem, a który to „Dziennik”, jako pierwsza gdyńska gazeta, zasługuje na nieco więcej uwagi. Zacznijmy od tego, że „Dziennik Gdyński” mylony jest często z „Gazetą Gdyńską”, która drukowana była w Wejherowie i początkowo nosiła tytuł „Gazeta Kaszubska”. Nie była więc oryginalną, gdyńską gazetą chociaż między innymi o gdyńskich sprawach pisała i szczyciła się gdyńskim tytułem. Podobnie było z „Głosem Bałtyckim”, który drukowano początkowo w Bydgoszczy, a następnie w Kościerzynie.

Wyżej wymienione gazety funkcjonowały na gdyńskim rynku prasowym, lecz były redagowane i wydawane poza naszym miastem. Tak więc pierwszą gdyńską gazetą był dopiero „Dziennik Gdyński”, który od lipca 1928 roku trafił do gdyńskiego czytelnika. Drukowano go w Gdyni, a jego redakcja mieściła się przy ul. Świętojańskiej, jak pisano na pierwszej stronie „na przeciw kościoła”.

Założycielem i redaktorem gazety był Bolesław Kiełbratowski, Kaszub pochodzący z okolic Chojnic. Urodzony w 1892 roku, pracę dziennikarską zajął się od 1919 roku, pracując kolejno w Gdańsku, Tczewie i Starogardzie. Do Gdyni przybył pod koniec lat 20 – tych ubiegłego wieku i w 1928 roku wystartował z „Dziennikiem Gdyńskim”. Już w pierwszym numerze jaki ukazał się 14 lipca 1928 roku, na pierwszej stronie w artykule pt. „Od Wydawcy” pisze, że Gdynia dojrzała ku temu, aby posiadać własną codzienną gazetę. „Dziennik Gdyński” zgodnie z tą zasadą koncentrował się na problematyce miejscowej, gdyńskiej, dzięki czemu teraz po latach, jest kopalnią wiedzy o przedwojennej Gdyni.

Gazeta sporo miejsca przeznaczała sprawom kultury, inspirując dyskusje na ten temat.  Między innymi był orędownikiem utworzenia w Gdyni stałego teatru. Gazeta drukowała fragmenty popularnych powieści i w dodatkach literackich drukowała też twórczość rodzimych poetów.

Rolę „Dziennika Gdyńskiego” dla rozwoju czytelnictwa i kultury w naszym mieście trudno przecenić. Pamiętać bowiem należy, że w tamtych latach nie było telewizji, internetu, a nawet radio było tylko w niektórych domach.


Rola prasy codziennej była więc niezastąpiona.

4 komentarze:

  1. Kiełbratowski to Borowiak a nie Kaszuba

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam, szukam pomocy w znalezieniu krewnych. Moja babcia rocznik 1925 mieszkała do 1939 roku w Gdyni u Państwa Sujeckich, Pan Juliusz (lub Julian/Janusz) był dziennikarzem, ciocia mojej babci była u nich gospodynią. Pani Sujecka zajmowała się malarstwem. Moja babcia chodziła w Gdyni do szkoły do czerwca 1939 roku. Mam zdjęcie z koleżankami, zdjęcie na molo z niedźwiedziem, a także zdjęcie mojej babci z bożego narodzenia 1938 roku przy choince z czarnoskórym chłopcem, marynarzem, który zamieszkał u nich na jakiś czas ze względu na chorobę i nie mógł kontynuować rejsu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bolesław Kielbratowski, mój wuj, pochodził z Łęga. Rodzina dobrze zasiedziala w Borach Tucholskich. Wuj za działalność polonijna więziony był Sztutowie.

    OdpowiedzUsuń