czwartek, 29 listopada 2012

Krótki żywot s/s „Gdynia”.

Statków o nazwie Gdynia mieliśmy w historii naszej żeglugi kilka. Pisał o nich kapitan żeglugi wielkiej Wiktor Czapp w „Roczniku Gdyńskim” nr 16, gdzie jego tekst pt. „Pływające Gdynie”. W tej sytuacji zajmę się tylko jednym z nich – pierwszym statkiem o tej nazwie, a zarazem jedna z pierwszych ofiar drugiej wojny światowej na morzu, jaka był s/s „Gdynia”. Zatonął on już 2 września 1939 roku, a więc wojował zaledwie półtora dnia.

Statek ten (podobnie jak jego bliźniak „Gdańsk”) zbudowany został w 1926 roku w Stoczni Gdańskiej. Był stateczkiem niewielkim, o długości zaledwie 54 m i wyporności 528 BRT. Wyposażony był w maszyny parowe o mocy 650 KM, co pozwalało mu osiągnąć prędkość 11 węzłów.

Był statkiem żeglugi przybrzeżnej, a jego armatorem była „Żegluga Polska” . Przeznaczony był do pływania po Bałtyku, głównie po wodach Zatoki Gdańskiej. Pomimo niewielkich rozmiarów był statkiem bardzo „pojemnym”, bowiem w rejsach po zatoce mógł zabrać na swój pokład aż 700 pasażerów.

W 1939 roku liczył zaledwie 13 lat, był więc statkiem młodym i technicznie pełnosprawnym. W przed dzień wybuchu wojny przejęty został przez Marynarkę Wojenną. Tu służyć miał jako nieuzbrojony okręt pomocniczy, rodzaju okrętu bazy dla zmobilizowanych dla celów wojennych kutrów rybackich. Pisałem o tym już wcześniej w miesięczniku „Pomerania” nr1/1999 rok, gdzie mój tekst pt. „Kutry pod banderą”.

Dowódcą s/s „Gdynia” od momentu jego zmobilizowania został porucznik rezerwy Marynarki Wojennej i kapitan żeglugi wielkiej Stanisław Kosko, w cywilu Rektor Szkoły Morskiej na Grabówku. Po pierwszym nalocie bombowym na port wojenny na Oksywiu, jaki miał miejsce 1 września 1939 roku w godzinach południowych, kutry i statki bazy wypłynęły na zatokę, gdzie się rozproszyły. Flotylla kutrów około 70 jednostek rozdzieliła się i pod ochroną artylerii przeciwlotniczej z Helu, schroniła się w Jastarni i Helu. Statki bazy „Gdynia” i „Gdańsk” pozostały na zatoce.

Kolejny nalot Luftwaffe w liczbie 17 Stukasów nastąpił 2 września o godzinie 11.30 dopadł „Gdynię” na wysokości Mechelinek. Kilka celnych bomb sprawiło, że statek przełamał się na pół i błyskawicznie zatonął. Część załogi zginęła na miejscu, część wybili ogniem karabinów maszynowych hitlerowskie nurkowce, część rannych utonęła. Zabitych było około 40 osób. Uratowany, lecz ciężko ranny dowódca statku kapitan Stanisław Kosko zmarł niebawem.

Wrak statku czas wojny przeleżał w wodach zatoki. Wydobyty po kilku latach nie nadawał się do remontu i poszedł na złom.

Natomiast pod koniec lat 70 – tych ubiegłego wieku Szkole Podstawowej nr 35 na Witominie nadano imię Kapitana Stanisława Kosko, której absolwentem jest obecny prezydent Gdyni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz