Jego portem macierzystym była Gdynia.
Stąd statek wystartował w połowie lat 30. ubiegłego wieku w swój
pierwszy oceaniczny rejs. Tu powracał z między kontynentalnych
podróży. Tu witały go i żegnały tłumy. Tu wreszcie – przy
Nabrzeżu Pomorskim – spędził ostatnie lata swojego żywota.
Ale zacznijmy od początku i po kolei.
M/s „Batorego” kupiliśmy w 1936 roku płacąc dostawami węgla.
Wybudowała go stocznia we Włoszech, w Monfalcone. Od kwietnie tego
roku włączony został do naszej floty pasażerskiej. W czasie gdy
cumował przy Nabrzeżu Francuskim – w dniu 18 mają 1936 roku –
na Dworcu Morskim poświęcona została jego bandera. W doniosłej
uroczystości uczestniczyli wicepremier Eugeniusz Kwiatkowski, a
uroczystą msze świętą celebrował biskup Stanisław Okoniewski –
nasz biskup morski. Kapitanem został Eustazy Borkowski, pod którego
komenda statek wyruszył w swój inaugurujący rejs do Ameryki.
Zanim przedstawię dalsze losy tego
historycznego statku, słów kilka o jego danych technicznych. Jak na
tamte czasy m/s „Batory” był statkiem nowoczesnym i dużym. Jego
długość wynosiła 160,32 m, pojemność 14,278 BRT, a prędkość
18 węzłów. Załogę stanowiło 260 oficerów i marynarzy, różnych
specjalności. Statek dysponował 770 miejscami dla pasażerów.
Wojna zastała m/s „Batorego” poza
granicami kraju, więc jak większość naszych statków schronił
się w Wielkiej Brytanii. Tam będąc w dyspozycji naszego Rządu na
Uchodźctwie poddany został już w 1939 roku adaptacji,
przystosowującej go do transportu cywilów i wojska. Tak więc z
„pasażera” stał się „transportowcem”. Jedną z pierwszych
jego misji w tej nowej roli była ewakuacja brytyjskich dzieci do
Australii. Wkrótce – w kwietniu 1940 roku – wykorzystano go do
przerzutu wojsk desantowych w operacji norweskiej. Po dwóch
miesiącach – po nieudanej operacji – ewakuował wojsko z
Norwegii z rejonu Greenock do ujścia Clyde.
Już po kilku dniach 16 czerwca
włączono go do operacji Aerial w ramach której (po upadku Francji)
uczestniczył w ewakuacji żołnierzy brytyjskich i polskich z Saint
Nazaire do Plymonth.
Później uczestniczył też w operacji
na Morzy Śródziemnym konkretnie w Operacji Sycylijskiej (26 czerwca
i 9/10 lipca 1943 roku), a w sierpniu 1944 roku wykorzystano go do
transportu wojsk z Trentu.
Jak widać z powyższego m/s „Batory”
czas wojny spędził pracowicie. Po powrocie z wojennej tułaczki do
kraju, do Gdyni, zawsze cumował przy Nabrzeżu Francuskim, tuż przy
Dworcu Morskim. Wśród pasażerów cieszył się opinią
szczęśliwego statki „lucky ship” - co zostało mu jeszcze z
czasu wojny. Znany był ze wzorowej obsługi hotelowej i smacznej
kuchni, a także z rozrywek kulturalnych serwowanych pasażerom.
Wspomnieć wypada, że przez kilka lat oficerem kulturalnym na
„Batorym” był Edward Obertyński, późniejszy prezes Koła
Starych Gdynian i znany gdyński pisarz.
Rolę najbardziej znanego polskiego
statku pasażerskiego m/s „Batory” pełnił przez 33 lata, do
1969 roku. Wtedy to wycofano go z czynnej morskiej służby i
zacumowano przy Nabrzeżu Pomorskim, w rejonie Przystani Żeglugi
Przybrzeżnej. Wtedy też wyznaczono mu nową rolę – pływającego
hotelu i restauracji, która pełnił do wiosny 1971 roku. Wtedy
nastąpiło pożegnanie tego zasłużonego statku, przed jego
odpłynięciem do Hong Kongu na złom.
M/s „Batorego” zastąpiono niebawem
innym „pasażerem” - m/s „Stefan Batory”, ale wśród gdynian
i nie tylko nostalgia za „Batorym”, tym przedwojennym, pozostała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz