wtorek, 27 listopada 2012

Flagowy statek m/s „Batory”.


Jego portem macierzystym była Gdynia. Stąd statek wystartował w połowie lat 30. ubiegłego wieku w swój pierwszy oceaniczny rejs. Tu powracał z między kontynentalnych podróży. Tu witały go i żegnały tłumy. Tu wreszcie – przy Nabrzeżu Pomorskim – spędził ostatnie lata swojego żywota.

Ale zacznijmy od początku i po kolei. M/s „Batorego” kupiliśmy w 1936 roku płacąc dostawami węgla. Wybudowała go stocznia we Włoszech, w Monfalcone. Od kwietnie tego roku włączony został do naszej floty pasażerskiej. W czasie gdy cumował przy Nabrzeżu Francuskim – w dniu 18 mają 1936 roku – na Dworcu Morskim poświęcona została jego bandera. W doniosłej uroczystości uczestniczyli wicepremier Eugeniusz Kwiatkowski, a uroczystą msze świętą celebrował biskup Stanisław Okoniewski – nasz biskup morski. Kapitanem został Eustazy Borkowski, pod którego komenda statek wyruszył w swój inaugurujący rejs do Ameryki.

Zanim przedstawię dalsze losy tego historycznego statku, słów kilka o jego danych technicznych. Jak na tamte czasy m/s „Batory” był statkiem nowoczesnym i dużym. Jego długość wynosiła 160,32 m, pojemność 14,278 BRT, a prędkość 18 węzłów. Załogę stanowiło 260 oficerów i marynarzy, różnych specjalności. Statek dysponował 770 miejscami dla pasażerów.

Wojna zastała m/s „Batorego” poza granicami kraju, więc jak większość naszych statków schronił się w Wielkiej Brytanii. Tam będąc w dyspozycji naszego Rządu na Uchodźctwie poddany został już w 1939 roku adaptacji, przystosowującej go do transportu cywilów i wojska. Tak więc z „pasażera” stał się „transportowcem”. Jedną z pierwszych jego misji w tej nowej roli była ewakuacja brytyjskich dzieci do Australii. Wkrótce – w kwietniu 1940 roku – wykorzystano go do przerzutu wojsk desantowych w operacji norweskiej. Po dwóch miesiącach – po nieudanej operacji – ewakuował wojsko z Norwegii z rejonu Greenock do ujścia Clyde.

Już po kilku dniach 16 czerwca włączono go do operacji Aerial w ramach której (po upadku Francji) uczestniczył w ewakuacji żołnierzy brytyjskich i polskich z Saint Nazaire do Plymonth.

Później uczestniczył też w operacji na Morzy Śródziemnym konkretnie w Operacji Sycylijskiej (26 czerwca i 9/10 lipca 1943 roku), a w sierpniu 1944 roku wykorzystano go do transportu wojsk z Trentu.

Jak widać z powyższego m/s „Batory” czas wojny spędził pracowicie. Po powrocie z wojennej tułaczki do kraju, do Gdyni, zawsze cumował przy Nabrzeżu Francuskim, tuż przy Dworcu Morskim. Wśród pasażerów cieszył się opinią szczęśliwego statki „lucky ship” - co zostało mu jeszcze z czasu wojny. Znany był ze wzorowej obsługi hotelowej i smacznej kuchni, a także z rozrywek kulturalnych serwowanych pasażerom. Wspomnieć wypada, że przez kilka lat oficerem kulturalnym na „Batorym” był Edward Obertyński, późniejszy prezes Koła Starych Gdynian i znany gdyński pisarz.

Rolę najbardziej znanego polskiego statku pasażerskiego m/s „Batory” pełnił przez 33 lata, do 1969 roku. Wtedy to wycofano go z czynnej morskiej służby i zacumowano przy Nabrzeżu Pomorskim, w rejonie Przystani Żeglugi Przybrzeżnej. Wtedy też wyznaczono mu nową rolę – pływającego hotelu i restauracji, która pełnił do wiosny 1971 roku. Wtedy nastąpiło pożegnanie tego zasłużonego statku, przed jego odpłynięciem do Hong Kongu na złom.

M/s „Batorego” zastąpiono niebawem innym „pasażerem” - m/s „Stefan Batory”, ale wśród gdynian i nie tylko nostalgia za „Batorym”, tym przedwojennym, pozostała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz