Kolejna gdyńska plaża, ta w Redłowie, odgrywała raczej rolę plaży lokalnej (dla nielicznych stałych
wtedy mieszkańców), a w czasie wakacji korzystali z niej biwakujący
tam harcerze i członkowie Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”. Ta plaża do dzisiaj przez mieszkańców Redłowa i Wzgórza Świętego Maksymiliana nazywana jest dziką plażą, dla odróżnienia tej w Śródmieściu powszechnie nazywanej miejską.
Trzecia gdyńska plaża – ta w
Orłowie – zyskała na atrakcyjności z chwilą wybudowania w
pobliżu orłowskiego klifu, mola spacerowego (1934 rok). W rymowanym
przewodniku po wybrzeżu polskim, Grzegorza Winogrdzkiego, wydanym w
1935 roku (część 1, Orłowo Morskie), na ten temat znajduje się
następująca wzmianka:
„...zaś w Orłowie zaszły wielkie
zmiany,
gdyż został nowy piękny pomost
zbudowany.
Podczas lata powszechnie wzbudzał
podziw szczery,
widok jak pracowali żołnierze –
sapery.
Kompania bowiem Szkolna, Batalion
Mostowy
z Kazunia, zbudowali długi pomost
nowy.
Tworząc szybko, dokładnie, jakby na
paradę
piękną nową Orłowską Jatee de
promenade.
Przez ten czyn Urząd Morski i władza
wojskowa
przyczyniły się wielce do wzrostu
Orłowa...”
Więcej o tym przewodniku pisałem już na blogu w poście pod tytułem "Kuriozalny przewodnik po Gdyni" (część 1, część 2).
A wracając do gdyńskiej plaży w
Śródmieściu wspomnieć wypada o jej zmiennych kolejach. Otóż w
czasach okupacji plaża ta była „ Nur fur Deutsche”, czyli
niedostępna dla Polaków. O tym, że taki zakaz obowiązywał,
dowiedziałem się dopiero po wojnie, gdyż jako dziecko i
mieszkaniec przedmieścia do Śródmieścia na plażę nie
dojeżdżałem.
We wczesnych latach PRL – u plaża w
Gdyni była odpłatna, w związku z czym została ogrodzona drucianą
siatką. Wejście na plażę było nieopodal „Riwiery”. Tam
ustawiono dwie budki – kasy, przed którymi zwykle ustawiały się
spore kolejki. Młodzież szkolna korzystała przy zakupie z ulg.
Jednakże cen biletów nie zapamiętałem, bowiem zwykle wchodziliśmy
„na gapę”. Odbywało się to tak, że z części plaży
nieodpłatnej (był taki niewielki klin brudnego piasku tam gdzie
dziś pomnik ryb) przechodziło się wodą na plażę odpłatną,
niosąc przed sobą tobołek zwiniętej odzieży.
Ogrodzenie na plaży w Śródmieściu. |
Na plaży nie było w tamtym czasie
żadnych urządzeń związanych z rekreacją lub rozrywką, jak koszy
plażowych, ogródka zabaw dla dzieci, wypożyczalni kajaków.
Natomiast nad plażą – tam gdzie później znalazło się muzeum
Marynarki Wojennej – na skarpie, znalazły się dwie kawiarenki: „Plażowa” i „Lido”. Były to
placówki sezonowe, z muzyką, wieczorami oświetlone girlandami
kolorowych żarówek. Tam pod parasolami, na świeżym powietrzu,
można było wypić wino, napoje chłodzące, zjeść ciastko lub
lody. Z przyjemności tych korzystano tylko przy ładnej pogodzie,
bowiem przy braku zadaszenia przy opadach z kawiarenek nie
korzystano.
Na koniec parę słów na temat
refulacji gdyńskich plaż. Refulację, czyli uzupełnienie ubytków
piasku na plażach, przeprowadzono w latach 1996 – 97. Wtedy czynności te wykonało Przedsiębiorstwo Robót Czerpalnych i
Podwodnych (PRCiP). Plażę w Orłowie powiększono wtedy z 22,5
tysięcy metrów kwadratowych, do 87,9 tysięcy metrów kwadratowych.
Plażę w Redłowie z 4,5 tysiąca metrów kwadratowych do 27 tysięcy
metrów kwadratowych, a plażę śródmiejską z 22 tysięcy metrów
kwadratowych do 55, 9 tysięcy metrów kwadratowych.
Zainteresowanych refulacją odsyłam do
„Wiadomości Gdyńskich” nr 2 z 1998 roku, gdzie artykuł
Krystyny Sielawy pt. „Co zabrało morze...oddał PRCiP”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz