Przez wiele lat, w czasach PRL – u, znanym sklepem był
„Tomcio Paluch”. Wobec braku w naszym mieście solidnego Domu Towarowego, sklep
ten spełniał rolę, którą wtedy trudno było przecenić. Ale zacznijmy od
początku.
Była druga połowa lat 50 – tych ubiegłego wieku. W polityce i
gospodarce pojawiły się wyraźne symptomy tzw. odwilży. Cezurą tego okresu był
październik 1956 roku i dojście do władzy towarzysza Wiesława. Zanim nastąpiło
ponowne „przykręcenie śruby” przez pewien czas wydawało się, że Polska się
europeizuje. Zapatrzeni w jugosłowiański model socjalizmu, w zakładach pracy
powstawały Rady Robotnicze. W mieście pojawiły się nowe, prywatne sklepy i zakłady
gastronomiczne, często uruchamiane przez zwolnionych ze stanowisk partyjnych
lub związkowych „aparatczyków”. W tzw. sektorze uspołecznionym w tym czasie
przystąpiono w naszym mieście do zagospodarowania nowych, to jest pochodzących
z nowego budownictwa sklepów, bowiem tak się złożyło, że w tym właśnie czasie
oddawano do użytkowania budynki w Śródmieściu, przy ulicy Abrahama i Władysława
IV. Na parterach tych nowych bloków znajdowały się lokale sklepowe, w których
niebawem powstał sklep „Galux”, „Delikatesy”, „ZURT” i inne. Jednym z liczących
się sklepów był wspomniany wyżej „Tomcio Paluch”. Mieścił się on w budynku przy
ul. Abrahama 76 – 84, z tym, że wejścia do tej placówki znajdowały się od
frontu, czyli od ul. Władysława IV.
Sklep uruchomiono z dnie 1 czerwca 1960 roku, z okazji Dnia
Dziecka, bowiem sklep miał wyraźnie „dziecięce przeznaczenie”.
„Dziennik Bałtycki” z dnia 2 czerwca 1960 roku, w niewielkiej
notce informował o tym wydarzeniu pisząc lapidarnie, że „sklep jest duży i
ładnie urządzony”, co zresztą było zgodne z prawdą. Lokal sklepowy był wąski i
długi, bowiem pocięto go na kilka stoisk. Były tu więc stoiska z zabawkami,
konfekcją dziecięcą, sprzętem sportowym, z wyrobami z dzianiny i inne. Każde
stoisko stanowiło samodzielną jednostkę rozliczeniową, z własnym materialnie
odpowiedzialnym personelem. Całością, pod względem administracyjnym, kierował
ustanowiony przez dyrekcję kierownik sklepu. Każde stoisko miało własny
magazyn, do którego towar dostarczony był od strony ul. Abrahama, co umożliwiało
dostawy bez zakłóceń w sklepie.
Wnętrze było estetyczne i kolorowe, w modnych wtedy kolorach
„Pikas”, a na posadzce ułożone były podobizny zwierząt, zrobione z kolorowej
terakoty. Nad sklepem widniał kolorowy neon „Tomcio Paluch”.
Sklep w tamtych trudnych czasach stanowił w zasadzie jedyne
zaopatrzenie we wszystkie potrzebne dla małych gdynian towarów, od wózka
poprzez rower i ubrania dla dzieci w każdym wieku, także zawsze był tłumnie
odwiedzany przez klientów nie tylko z Gdyni.
Tak jest! Przypomniał mi Pan ten sklep, o którym już praktycznie zapomniałem. Jako dziecko był moim ulubionym, niemal "zachodnim" sklepem. Niezwykłe były w nim 2 czy 3 maszyny do huśtania na monety (koniki czy samochodziki - tego już niestety nie pamiętam), teraz oczywiście powszechne i mało atrakcyjne dla dzisiejszych dzieci.
OdpowiedzUsuńPolecam panoramę (a właściwie dwie) z widokiem Gdyni z roku 1962: http://www.easy.webtion.pl/pers/Apgv/gdynia62.html Jedna wykonana była z budynku Mister Gdynia i pokazuje między innym ten sklep. Druga to widok ze skarpy obok ulicy Kieleckiej (dziś jest zasłonięta już przez centrum handlowe Riviera). Fajnie że istnieje coś takiego jak wspomniane panoramy, dla mnie to sentymentalna wycieczka w czasy dzieciństwa.
OdpowiedzUsuńFantastycznie, też przypomniał mi Pan ten sklep. A był to duży i lubiany sklaep w Gdyni. Kupowałam w nim na początku lat 70-tych m.in. pieluszki z tetry dla mojej córeczki :)
OdpowiedzUsuńW którym roku zamknięto ten sklep???
OdpowiedzUsuńTomcio Paluch był super! Motorynka na monety ahhh
OdpowiedzUsuńSzukam zdjęć tej motorynki/motocykla na monety z tego sklepu. To była super zabawka. Pamiętam poruszającą się taśmę pod kołami. :-) Teraz też robiłaby furorę.
OdpowiedzUsuń