piątek, 21 grudnia 2012

Komisja do walki ze spekulacją (KWS).



Z instytucją tą zetknąłem się pod koniec lat 50 – tych ubiegłego wieku. Wcześniej o jej istnieniu nie miałem pojęcia. KWS była zapewne reliktem niedalekiej, stalinowskiej przeszłości. Powstała chyba w czasie tzw. bitwy o handel, a więc pod koniec lat 40-tych i trwała na zasadzie inercji przez kolejne lata. W przypadku Gdyni koszty utrzymania tej struktury były niewielkie, bowiem w KWS na pełnym etacie pracował tylko jeden człowiek pan Kazimierz jako sekretarz. Podlegał on służbowo „resortowemu” wiceprzewodniczącemu Prezydium MRN, który pełnił z urzędu rolę przewodniczącego tej struktury. Sekretarz miał swoje biuro na 2 piętrze gmachu Prezydium, gdzie zajmował dwa niewielkie pokoje (później mieścił się tam przejściowo Wydział Komunikacji).

Za czasów KWS biura te w ciągu dnia były zamknięte, gdyż po porannej odprawie społeczników wyruszano w teren na kontrolę. A kontrolowane wszystkie sklepy i zakłady rzemieślnicze w mieście, bez względu na ich organizacyjne podporządkowanie i sektor. Kontrolowano ceny, rzetelność wag i miar, czystość i porządek – wchodząc niekiedy w kompetencje innych wyspecjalizowanych instytucji jak PIH, Sanepid, Straż Pożarna itp. na co dzień jednak instytucje te współpracowały ze sobą, a nawet organizowały wspólne działania tzw. akcje. Na tle tych profesjonalnych instytucji KWS był strukturą amatorską, nie mniej uciążliwą, bo działającą z zaskoczenia.

Trzon KWS stanowiła grupa mężczyzn – emerytów wojskowych, ORMO – wców, studentów na urlopach dziekańskich itp. , którzy otrzymywali od sekretarza jednorazowe upoważnienia, wyruszali w teren. Dorabiali w ten sposób do rent i emerytur. Jak funkcjonował system wynagrodzeń za ich czynności nie udało mi się ustalić. Przypuszczam, że byli oni wynagradzani stawką dzienną, podstawą której była poświadczona przez sekretarza obecność, czyli uczestnictwo w czynnościach kontrolnych. Owi „społeczni” inspektorzy sporządzali ze swoich czynności odpowiednie protokoły, które przekazywali sekretarzowi, a ten sporządzał z nich zbiorcze, kwartalne zestawienia. Informacje takie przedkładał resortowemu wiceprzewodniczącemu Prezydium MRN, czyli przewodniczącemu KWS.

Jak już wyżej wspomniałem, poza tym codziennymi kontrolami, od czasu do czasu sekretarz KWS organizował większe akcje kontrolne, których przeprowadzenie wymagało dodatkowego wsparcia. Wtedy włączano do takich działań „aktyw” z zakładów pracy – aktywistów PZPR, związków zawodowych, organizacji młodzieżowych itp. Ludzi tych powierzchownie instruowano, wyposażano w upoważnienia i wysyłano w teren z konkretnym wskazaniem obiektu, który należało poddać kontroli. Po akcji kontrolerzy ci wracali do Prezydium i przekazywali protokoły z kontroli sekretarzowi. Akcje takie organizowano zwykle w okresach przedświątecznym, gdy spodziewano się wzmożonego ruchu w sklepach i oszustw ze strony nieuczciwych sprzedawców. Efekty tych akcji były raczej mizerne, lecz dobrze prezentowały się w kolejnym, kwartalnym sprawozdaniu.

Ślad takiego działania „na pokaz”, mający świadczyć o tym, że władza ludowa troszczy się o interesy ludu pracującego, zwalczając spekulantów znaleźć możemy w „Dzienniku Bałtyckim” z dnia 6 października 1957 roku, gdzie informacja o włączeniu się całego aktywu KWS w Gdyni do kontroli w sklepach i zakładach pracy.

Działalność KWS trwała przez długie lata. Po „Październiku” - z upływem czasu, umarła ona śmiercią naturalną. Nastąpiło to zapewne za czasu „wczesnego Gierka”, a więc z początkiem lat 70 – tych ubiegłego wieku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz