Jak podaje Jerzy Pertek w swojej
książce „Marynarze generała Kleeberga”, wiosną 1919 roku w
skład Flotylli Wiślanej wchodziło 5 jednostek: jedna duża –
uzbrojony statek – i 4 łodzie motorowe, wyposażone w karabiny
maszynowe. Wkrótce część tych „okrętów” skierowana została
do Pińska, gdzie dotarła płynąc kolejno Bugiem, Muchowcem,
Kanałem Królewskim i rzeką Piną. Jednostki te, wraz z innymi tam
już się znajdującymi, utworzyły tak zwaną Flotyllę Pińską.
Jak powszechnie wiadomo, uczestniczyła ona w działaniach wojennych
w tym rejonie w latach 1919 – 20. Okręty tej flotylli docierały
Dnieprem aż pod Kijów. Wszystkie one podczas odwrotu naszych wojsk
spod Kijowa zostały stracone.
Inny natomiast był los okrętów
Flotylli Wiślanej. Sporo wiadomości na jej temat znajdujemy w
książce W. Arkuszewskiego „Wiślane statki pasażerskie XIX i XX wieku”. Według tego źródła flotylla ta była znacznie
liczniejsza od Flotylli Pińskiej. Zalążkiem jej były pozostawione
przez Niemców statki i motorówki wiślane. Miało to miejsce w
listopadzie 1918 roku. Jak podaje autor, przejęto wtedy 5 statków,
a mianowicie „Wartę”, „Bug”, „Neptuna”, „Różyckiego”
i „Bartosza Głowackiego”. Ich wcześniejszych nazw niemieckich –
o ile statki te je posiadały – autor nie podaje. Podlegały one
wcześniej organizacyjnie tak zwanej „Schiffahrtsgruppe”. Poza
wymienionymi Flotyllę Wiślaną uzupełniały uzbrojone motorówki.
Gdy doszło do konfliktu zbrojnego
polsko – sowieckiego i gdy wojska radzieckie Tuczaczewskiego
zaczęły się zbliżać latem 1920 roku do Wisły, zarekwirowano dla
potrzeb naszej armii inne statki wiślane – zarówno prywatnych
armatorów, jak też należące do tzw. inspekcji wodnej. Rekwizycją
objęto łącznie 13 jednostek m.in. „Stefana Batorego”,
„Sobieskiego”, „Moniuszkę” i „Warneńczyka”. Niektóre z
nich stoczyły kilka potyczek z lądowymi oddziałami sowieckimi.
I tak np. „Stefan Batory”,
niewielki parowiec uzbrojony w działo polowe, wdał się w pojedynek
artyleryjski pod Płockiem. Kilkakrotnie trafiony pociskami
radzieckiej artylerii, dla uniknięcia zatopienia, wprowadzony został
przez własną załogę na mieliznę. Inny był los parowca
„Moniuszko”. Okręt ten, ostrzelany przez radziecką artylerię
zatonął.
Już po „cudzie nad Wisłą”, w
grudniu 1920 roku, weszły do służby 4 nowe okręty Flotylli
Wiślanej. Były to tzw. rzeczne monitory artyleryjskie, zbudowane od
stępki w Stoczni Gdańskiej. Ich nazwy to: „Warszawa”, „Pińsk”,
„Mozyrz” i „Horodyszcze” (J. Pertek „Wielkie dni małej
floty”). Odtąd te właśnie okręty stanowiły rdzeń naszych
rzecznych flotylli. Ich portem macierzystym był Modlin, a portem
zapasowym – Toruń.
W 1926 roku wojenna Flotylla Wiślana
została rozwiązana, a jej okręty zasiliły Flotyllę Pińską.
Natomiast statki zarekwirowane zostały zwrócone poprzednim
właścicielom. W Modlinie pozostały tylko nieliczne motorówki,
niewielka rzeczna stocznia, magazyn broni i umundurowania. Pozostała
tu też pamiętająca czasy Napoleona twierdza modlińska, która za
parę lat – w 1939 roku – wsławiła się obroną Warszawy. Ale
to już zupełnie inna historia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz