czwartek, 26 grudnia 2013

Woda - problem PRL

Przez wiele lat PRL – u wybrzeżową prasę nurtowały dwa problemy – jakość pieczywa i brak wody w kranach. O ile na jakość chleba wpływał niewątpliwie stan techniczny starych, jeszcze przed wojennych piekarń, o tyle braki wody trudno było logicznie uzasadnić. A temat ten drażliwy, dotykał bowiem tysięcy mieszkańców, całych nowych osiedli. Przed wojną, gdy Gdynia przekroczyła zaledwie 120000 mieszkańców, całe rozległe przedmieścia korzystały z własnych zasobów wody. Powszechnie używano własnych, przydomowych studni, którymi dysponowało prawie każde zabudowanie, a zwierzęta hodowlane (z wyjątkiem świń), pojono w potokach. Z chwilą, gdy zagospodarowując nowe, bądź modernizując poprzednie tereny miasta weszło tam nowe budownictwo w całości podłączone do cywilizacyjnych mediów, problem wody, a raczej jej niedoboru wypłynął z całą ostrością.

Obok gospodarstw domowych dużym konsumentem wody był rozwijający się przemysł, który zużywał prawie 60% dostarczanej do naszego miasta wody. Tu były plany produkcyjne, tu nie można było oszczędzać lub skąpić!

Ówczesna władza zdawała sobie doskonale z tego sprawę, toteż podjęte działania poszły w dwóch kierunkach, budowy nowych ujęć wody i niezbędnej sieci przesyłowej, czyli wodociągów oraz ograniczenia i oszczędności wody przeznaczonej dla gospodarstw domowych.

Przypuszczać można, że na braki wody w mieście miał wpływ też brak synchronizacji w prowadzonych działaniach inwestycyjnych. Nie uwzględniając do końca wydajności istniejących ujęć wody i jej przesyłu, często na nieuzbrojony teren wchodziły firmy budowlane. Równoległe budowanie obiektów kubaturowych i infrastruktury komunalnej nie zawsze się sprawdzało. Wystarczyły niewielkie zakłócenia w dostawach materiałowych, i na poważne zakłócenia nie trzeba było długo czekać.

W organie prasowym KW PZPR „Głos Wybrzeża”, z dnia 16 mają 1968 roku, znaleźć możemy notkę poświęconą temu problemowi.
Czytamy w niej: „Kłopoty z brakiem wody w Gdyni rozwiąże tylko budowa nowego ujęcia. Inwestycja taka jest co prawda od roku realizowana, ale jej rozpoczęcie nastąpiło co najmniej trzy lata za późno. Pierwszy etap będzie ukończony dopiero w 1971 roku.”

Tymczasem wybudowano już budynki na Płycie Redłowskiej, na części Witomina, na Obłużu i części Oksywia.

Podjęto więc szereg działań łagodzących tę sytuację, między innymi eksperyment podlewania miejskich trawników wodą morską, określono godziny podlewania ogródków przydomowych, do części dzielnic skierowano beczkowozy, bowiem ciśnienie w sieci wodociągowej było tak niskie, że woda nie dochodziła do wyższych kondygnacji wybudowanych wieżowców.

Wszystko to jednak okazało się półśrodkami. Mieszkańcy wyższych kondygnacji bloków dalej "łapali" wodę w godzinach nocnych, gromadzili ją w wannach, bądź korzystali z grzeczności sąsiadów z niższych pięter, dokąd woda jeszcze dochodziła.

Jeszcze w 1989 roku, gdy już zaawansowana była budowa ujęcia wody tzw. „Reda III”, pożyczano wodę ze znajdującego się w Osowej ujęcia gdańskiego. Tymczasem nakłady na inwestycje terenowe w latach 1984 – 88 wynieść miały 6,5 mld ówczesnych złotych. Na czołowym miejscu tych inwestycji plasowało się nowe ujęcie wody „Reda III” wraz z magistralą  przesyłową do Gdyni.

W chwili obecnej dostarczanie wody do osiedli mieszkaniowych na terenie całego miasta odbywa się bez większego problemu, chyba że nastąpi gdzieś awaria sieci wodociągowej.

2 komentarze:

  1. Tak, te awarie bardzo starej KOLEJOWEJ sieci wodociągowej na Osadzie Kolejowej to tragedia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń