sobota, 8 grudnia 2012

Ulica Kielecka.


Dziś Witomino ze Śródmieściem Gdyni łączą aż trzy ulice – Witomińska, Małokacka i najmłodsza z nich Kielecka. Ta ostatnia powstała „na surowym korzeniu” i to dosłownie, bowiem do 1967 roku biegła tędy leśna ścieżka. Od biedy była ona przejezdna dla furmanek, bo samochodami jechali tylko ci, którzy z braku wyobraźni narażali swój pojazd na poważne uszkodzenia.

Po wojnie i wcześniej, dziś liczące prawie 30000 Witomino – jedna z liczących się dzielnic Gdyni – miała połączenie z „miastem” (tak się wtedy mówiło) ulica Witomińską i Malokacką, które też były mało przejezdne. Przyszłą ulicą Kielecką odbywano leśne spacery, jeżdżono rowerami, a w zimie po łagodnym spadku terenu, saneczkowano.

W reportażu Zbigniewa Uniłowskiego z 1937 roku, pt. „Gdynia na co dzień” zamieszczonym w „Wiadomościach Literackich”, o Witominie znajdujemy dwa epizody. Jeden to opis kradzieży węgla z wagonów (zapewne z tzw. magistrali węglowej), a drugi to opis śmietniska – dziś tu ul. Narcyzowa i bloki – na którym toczono boje o nadpsute pomarańcze dowożone tu z portu. Autor reportażu – naoczny świadek tych incydentów – nie podaje jaką ulica odbywał się transport ciężarówkami nadgniłych owoców z portu. Przypuszczać należy, że odbywał się on ul. Witomińską, na pewno przejezdną już od 1929 roku tj. od czasu gdy zlokalizowano przy tej ulicy Cmentarz Komunalny. Tamta ulica Witomińska – co zapewne pamiętają Starzy Gdynianie – wybrukowana była kocimi łbami, na których podskakiwały wozy wiozące trumny...

W powojennych czasach, gdy za PRL – u zdecydowano się na rozbudowę Witomina (a była to pierwsza połowa lat 60. ubiegłego wieku), zaistniała pilna potrzeba wybudowania nowoczesnej trasy komunikacyjnej umożliwiającej dowóz materiałów budowlanych do budującego się z rozmachem osiedla, przewóz pracowników na budowę, a także mieszkańców zasiedlających nowe bloki.

Wtedy to – jak donosił „Głos Wybrzeża” z dnia 27 stycznia 1967 roku, w artykule „Rozpoczęte roboty na nowej drodze do Witomina”. To był początek. Nieco wcześniej – chyba jesienią 1965 roku – byłem mimowolnym świadkiem „przymiarki” do budowy tej ulicy. Spacerując wraz z dwuletnim synem leśną drogą w kierunku Witomina, spostrzegłem kilka mijających nas samochodów osobowych jadących „pod górkę”. W jednym z nich dostrzegłem znajome twarze ówczesnych włodarzy miasta, którzy zapewne z projektantami przyszłej ulicy przeprowadzali rekonesans terenu przyszłej budowy.


Las witomiński jesień 1965. Tędy za dwa lata  będzie przebiegać ulica Kielecka.  
A czas naglił. Zmobilizowano siły i środki na tym zadaniu, bo już w grudniu 1967 roku (patrz „Głos Wybrzeża” z 17 grudnia 1967 roku) poinformowano społeczeństwo o oddaniu do użytkowania jezdnię ul. Kieleckiej.

Jak widać, zadanie realizowano etapami. Chodnik i oświetlenie ulicy odłożono na rok następny. Na lata następne odłożono natomiast budowę drugiej jezdni – po lewej stronie ulicy idąc „pod górkę” - przeprowadzając tam tylko wycinkę drzew i krzewów oraz rezerwując odpowiedni pas gruntu przez całą długość lasu...

I tak pozostało do dziś!

A przecież od tego czasu minęło prawie pół wieku, przybyło samochodów, rozrosło się Witomino, uruchomiono kolejne linie autobusowe, zmodernizowano ul. Małokacką, powiązano komunikacyjne osiedle z obwodnicą trójmiasta...

3 komentarze:

  1. Szanowny Panie, czy wie Pan coś o boisku w lesie między CH Rivierą, a ul.Narcyzową - dawnym wyciągiem narciarskim? Kiedy powstało? Interesuje mnie także miejsce gdzie jeszcze do lat 80tych stały resztki drzewa wisielców z resztkami obejm żelaznych. Byłam tam, ale byłam zbyt mała i nie pamiętam, w której części lasu się znajdowało.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo interesujące. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawa historia naszego miasta Gdańsk.

    OdpowiedzUsuń