Harcerskich pogrzebów w Gdyni w czasie
II wojny światowej i tuż po niej było kilka. Każdy z nich był
niezwykły i wart oddzielnego upamiętnienia. Uczyniono to też w
Gdyni stawiając przy ul. Świętojańskiej 43 – 45 w dniu 25
września 1966 roku pomnik ku czci gdyńskich harcerzy. Lecz nie o
tym tu teraz będzie mowa, a o harcerzach zamordowanych w dniu 11
listopada 1939 roku na gdyńskim Obłużu.
Hitlerowcom chodziło o sterroryzowanie
ludności gdyńskich peryferii. Najpierw zamordowano dwóch chłopców
z Oksywia, za to, że zbierali porzucone polskie książki, a zaraz
potem w dniu 11 listopada, dziesięciu na Obłużu. Datę mordu
wybrano nie przypadkowo! Dzień ten to data odzyskania przez Polskę
niepodległości. Z premedytacją więc hitlerowcy „czcili” nasze
święto mordując masowo pod byle pretekstem, a nawet bez pretekstu.
„Uczczono” więc tę datę mordami w Stutthofie, Szpęgawsku, w
Piaśnicy, no i na Obłużu.
Zmarły przed laty, w 1991 roku inż.
Mieczysław Filipowicz, mieszkaniec Oksywia i długoletni pracownik
Stoczni Marynarki Wojennej, w swojej książce pt. „Ludzie,
stocznie i okręty” (Wydawnictwo Morskie Gdański 1985 rok) mord
ten tak opisuje:
„(...) Ranek 11 listopada 1939 roku
zastał Obłuże, robotniczą dzielnicę Gdyni, otoczoną gęstym
kordonem Wehrmachtu i Waffen – SS. Rozpoczęła się branka
mężczyzn i młodzieży. Zagoniono wszystkich (...) pod gmach
policji, gdzie nastąpiła selekcja. (...) wówczas cały sztab
zaczął się przechadzać przed dwuszeregiem dzieci i wybierać 10
chłopców (...) po czy 10 z lewego skrzydła poprowadzono na wzgórze
nieopodal kościoła.
Około godz. 11 tegoż dnia wykonano
egzekucję. Trzy razy padła salwa plutonu egzekucyjnego (...) Oficer
kierujący egzekucją dobił strzałami z pistoletu jeszcze żyjących.
Do północy miejsca zbrodni pilnowało wojsko, w nocy podjechało
auto. Zabitych przewieziono do odległego o 300 m zagajnika, gdzie
ich zakopano.
W 1945 roku na miejscowym cmentarzu
dokonano uroczystego pogrzebu pomordowanych.”
Tyle pan Filipowicz, a ja w tym miejscu
dorzucę nieco osobistych wspomnień dotyczących tego pogrzebu. Otóż
była to jesień, dni były szare i ponure, gdy do naszej drużyny
harcerskiej dotarła wieść, że w najbliższą niedzielę na Obłużu
odbędzie się uroczysta ekshumacja i pogrzeb pomordowanych, naszych
kolegów harcerzy. Zdecydowano, aby na tę uroczystość z naszej
drużyny wysłać delegację, minimum trzech druhów. Wybór padł na
mnie. Z pobliskiego lasu koledzy przynieśli świerkowych gałązek.
Wieniec uplotła moja mama i przybrała jakimiś kwiatami. W
niedzielne popołudnie, tuż po obiedzie wyruszyliśmy przez łąki
na Obłuże. Szliśmy na skróty, ale i tak wieniec był ciężki i
trzeba go było nieść na zmianę. Na Obłużu zgromadziły się
tłumy. Wolnym marszem ruszyliśmy w kierunku zagajnika. Ciała już
ekshumowano, bo dół na skraju zagajnika był pusty. Kondukt
towarzyszący trumnom posuwał się powoli. Do nowych mogił nie
sposób się było dopchać, więc przekazaliśmy wieniec harcerzom z
Obłuża, a sami ruszyliśmy w drogę powrotną, przez łąki do
Cisowej.
Pomnik tych chłopców od dłuższego czasu jest haniebnie sprofanowany: ukradziono im dosłownie CZĘŚĆ i PAMIĘĆ.
OdpowiedzUsuńMy wszyscy patrzymy na to, żyjemy z tym i nic w tej sprawie nie robimy.
Co się stało z naszym społeczeństwem, skoro pozwoliliśmy na takie pohańbienie czci tych chłopców?
"Miej mnie za usprawiedliwionego"?
Witam!
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zbliżającej się uroczystości wszystkich świętych planuję razem z moją drużyną harcerską oddać cześć tym harcerzom, Czy wie pan, na którym cmentarzu są pochowani i czy można jakoś znaleźć ich mogiły?
Jeśli uda mi się czegoś dowiedzieć na ten temat to napiszę tutaj.
Usuń