piątek, 28 czerwca 2013

Jarosz wróć!

W śródmieściu Gdyni dwie ulice przypominają wielkich Kaszubów, Antoniego Abrahama i Jana Hieronima „Jarosza” Derdowskiego. Pierwszy z nich doczekał się na Placu Kaszubskim pomnika, a drugi ma w naszym mieście zaledwie krótką uliczkę, boczną od centralnego placu miasta. Nie doczekał się w Ojczyźnie nawet grobu, bo przyszło mu spocząć (a leży tam już ponad 100 lat) w dalekiej Ameryce, w Winonie w stanie Minnesota. Zmarł na obczyźnie 19 sierpnia 1902 roku, mając zaledwie 50 lat. Były to lata twórcze i niespokojne, wypełnione pracą i walką o polskość Pomorza i Kaszub. Był poetą i dziennikarzem. Duchem niespokojnym, miotającym się po Europie, od Petersburga po Paryż. Pracował i często głodował, aż trafił do Ameryki. Wcześniej stworzył takie działa jak „Kaszubi pod Wiedniem”, „Walek na jarmarku”, „Jasiek z kniei”, a przede wszystkim kaszubski poemat „O panu Czorlinsczim co do Pucka po sece jachoł”.

W tym ostatnim utworze znajdziemy kilka strof o Oksywiu, które w całości przytoczyłem w moim artykule pt. „Oksywska legenda” („Wiadomości Gdyńskie” nr 4/2000).

Najbardziej jednak znane są słowa Derdowskiego często cytowane do dziś: „Nie ma Kaszub bez Polonii, a bez Kaszub Polski”.

Tymczasem ów Wielki Kaszubski poeta i patriota leży z dala od Ojczyzny.

Dostrzeżono to już 80 lat temu, wtedy to w grudniu 1933 roku, odbyło się w Komisariacie Rządu posiedzenie, na którym omawiano zamiar sprowadzenia zwłok Derdowskiego do kraju. Dlaczego propozycji tej nie zrealizowano nie wiem.

Może by do tego pomysłu powrócić!

Pomorze i Kaszubów na to stać!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz