czwartek, 6 czerwca 2013

Wojskowo – dywersyjna organizacja „Grunwald” na Pomorzu

Dziesięć lat temu, pod koniec stycznia 2003 roku, w Towarzystwie Miłośników Gdyni, wygłosiłem pogadankę na temat wojskowo – dywersyjnej organizacji „Grunwald”. Prelekcja wywołała spore zainteresowanie, czego dowodem była wypełniona po brzegi niewielka salka Towarzystwa, a także dyskusja jaka wywiązała się po jej zakończeniu. Interesująca też była wypowiedź Stefana Brechelki starego gdynianina, który podzielił się z zebranymi swoimi wspomnieniami z czasów okupacji przeżytych w Gdyni. Wspomnienia pana Stefana ubarwiły moją prelekcję i wzbogaciły ją o realia tamtych lat.

Ówczesny odczyt pomimo upływu lat nadal żywo wspominam, a trafiwszy w moim podręcznym archiwum na materiały dotyczące „Grunwaldu”, zdecydowałem się je ponownie zaprezentować na moim blogu, traktując je jako rodzaj historycznej ciekawostki.

Oto co odgrzebałem z moich notatek.

Już na kilka miesięcy przed napaścią Hitlera na nasz kraj, zaobserwować można było narastanie niemieckiej agresji. 4 stycznia 1939 roku dochodzi do spotkania w Berchtesgaden naszego ministra Józefa Becka z Hitlerem i von Ribbentropem. Na spotkaniu tym Hitler ponawia swoje żądania wobec Polski. W dniu 21 marca tegoż roku von Ribbentrop w sposób ultymatywny żądania te powtarza. W dwa dni później Niemcy zajmują Kłajpedę. Nasza Marynarka Wojenna i Oddziały Obrony Wybrzeża postawione zostają w stan gotowości.

Zaistniało realne niebezpieczeństwo zajęcia Gdańska i Wybrzeża przez niemieckie oddziały. W tej sytuacji dochodzi do parafowania układu polsko – brytyjskiego, określającego warunki pomocy brytyjskiej dla Polski, w przypadku hitlerowskiej napaści (5 kwietnia 1939 roku). Tymczasem Hitler ponawia swoje żądania terytorialne.

Ripostą z naszej strony jest wystąpienie ministra Becka w Sejmie, gdzie padają historyczne słowa Becka: „(...) My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedna rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna, tą rzeczą jest honor (...)”.

w tej sytuacji wybuch wojny jest już tylko kwestią czasu. Po rozmowach polsko – brytyjskich i polsko – francuskich wiadomo już, że na Bałtyku będziemy w walce osamotnieni. Rodzi się też i dojrzewa ostateczna koncepcja obrony Wybrzeża według której główny ciężar spocznie na Rejonie Umocniony Hel. Jasnym staje się też, że Pomorze z racji swojego położenia geograficznego pomiędzy Rzeszą a Prusami Wschodnimi będzie trudne do obrony.

W tym momencie, a jest maj 1939 roku, rodzi się myśl, aby w przypadku utraty Pomorza pozostawić na jego terenach oddziały dywersyjne, które nękały by wroga. Przewidywano akcję sabotażową, dywersyjną i dezorganizację zaplecza. Rozważając różne opcje zdecydowano się na rodzaj „partyzantki miejskiej”. Działalność tę prowadzić mieli ludzie pozostawieni w terenie, oficerowie i podoficerowie WP, często rezerwiści znający teren, miejscowe warunki, obyczaje itp. co miało ułatwić im taką działalność, łącznie z ewentualną działalnością szpiegowską. Tak zrodziła się idea „Grunwaldu”.

Ponieważ czas naglił, do działań organizacyjnych przystąpiono niezwłocznie. Wytypowano kandydatów do tej konspiracyjnej działalności spośród urzędników, nauczycieli, listonoszy, kolejarzy. Organizatorem tych działań był II Oddział Sztabu Generalnego WP, w którego gestii leżał wywiad i kontrwywiad. Osoby wytypowane objęto specjalnym szkoleniem, po którym kursanci zostali zaprzysiężeni. Wszystkie te działania były objęte głęboką tajemnicą. Potem, osoby te wyposażono w broń, materiały wybuchowe, szyfry, instrukcje, kontakty i hasła. Na naszym terenie szkoleniem tych kadr zajął się gdyński sztab Marynarki Wojennej. Wzmiankę o tym znaleźć można w „Roczniku Gdyńskim” nr 5, gdzie jest tekst B. Chrzanowskiego i A. Gąsiorowskiego pt. „Konspiracja gdyńska 1939 – 1945”, w którym czytamy: „W zasadzie nadal brak jest najdrobniejszych nawet danych o koncepcjach wysuwanych w tym zakresie przed wrześniem 1939 roku oraz ich realizacji. Z powojennych relacji wynika tylko, że w 1939 roku przy Dowództwie Floty prowadzony był specjalny kurs, którego uczestników zaprzysięgał osobiście kontradmirał Józef Unrung(...)”.

Jak liczna była wtedy owa tajna formacja, jaki był jej skład osobowy dziś nie sposób precyzyjnie ustalić. Fakt ten świadczy o skuteczności tej konspiracji bardzo pozytywnie, a także o tym, że dokumentacja z tego zakresu została skutecznie i we właściwym czasie zniszczona.

Istnieje przypuszczać, że jednym z zaprzysiężonych oficerów „Grunwaldu” był późniejszy twórca i komendant „Gryfa Kaszubskiego” porucznik rezerwy Józef Dambek. Wspomina o tym K. Ciechanowski w swojej książce pt. „Ruch oporu na Pomorzu Gdański 1939 – 1945”.

Odnośnie późniejszych wojennych losów „Grunwaldu” sporo informacji znajdziemy w zbiorowym dziele pt. „Toruń dawny i dzisiejszy” pod redakcją Mariana Biskupa. Tam w rozdziale autorstwa J. Szeligi pt. „W okresie okupacji hitlerowskiej 1939 – 45” informacje, które w skrócie niżej przytaczam. Otóż w październiku 1939 roku major Juliusz Cyrklewicz dokonał reorganizacji „Grunwaldu”. Kim był ten major i z czyjego polecenia działał, autor opracowania nie podaje. Można jedynie przypuszczać, że był on oficerem byłej „dwójki”, a może nawet twórcą „Grunwaldu” przed wojną. W 1940 roku część kierownictwa „Grunwaldu” przeniosła się do Warszawy. Jaki był cel tych przenosin i na czyje polecenie je przeprowadzono nie wiadomo. Wiadomo, że do Warszawy przeniósł się także major Cyrklewicz.

Według J. Szeligi zorganizowana struktura „Grunwaldu” obejmowała trzy piony: wojskowy, administracji cywilnej oraz wywiadu. W rejonie Torunia, a więc w rejonie dawnej siedziby władz województwa pomorskiego 'grunwald liczył około 250 osób. Poza swoją działalnością dywersyjno - wojskowa świadczył też pomoc dla polskich rodzin, ewidencjonował hitlerowskie zbrodnie, a nawet wydawał gazetę konspiracyjna „Wolna Polska”. Podobna działalność prowadzona była także w innych regionach Pomorza. Nękany przez hitlerowców „Grunwald” przetrwał do 1943 roku.

Dotknęły go liczne aresztowania. Po tym okresie próby ponownej rewitalizacji „Grunwaldu” podjęte przez kapitana Czesława Majewskiego nie dały rezultatu. Czy tak było rzeczywiście do końca nie wiadomo. Przypuszczać można, że członkowie „Grunwaldu” zasilili inne struktury podziemne działające w okupowanej Polsce, zarówno na Pomorzu, jak też w Generalnej Guberni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz