Ktoś kiedyś powiedział, że historia
to fakty i ich interpretacja. Sporo w tym prawdy, chociaż nie cała
prawda, bowiem wystarczy nieduże przeinaczenie, pominięcie,
konfabulacja i już przekaz historyczny mija się z prawdą.
Wystarczy selektywne podejście do dokumentów, materiałów
archiwalnych, wybiórcze potraktowanie relacji świadków i tworzą
się mity. Takie podejście do historii tej przez duże „H”, jak
i tej lokalnej, wykorzystywane jest przez polityków i karierowiczów,
którzy w ten sposób próbują uzasadniać swoje działanie i
polityczne postawy.
Manipulować można wszystkim,
wystarczy niekiedy w przypadku interpretacji faktów inaczej rozłożyć
akcenty...
Tak więc manipuluje się życiorysami,
można też manipulować czyjąś śmiercią, czyniąc z osoby
zmarłej bohatera, bądź zdrajcą w zależności od kierunku
„wiatrów historii”, pod doraźne potrzeby polityczne, biznesowe
lub inne. Przykre to lecz niestety prawdziwe.
Refleksje takie naszły mnie, gdy
analizować zacząłem mapkę witomińskiego cmentarza zamieszczoną
w książce Małgorzaty Sokołowskiej i Wiesławy Kwiatkowskiej pt.
„Gdyńskie Cmentarze”. Wspomnianej mapce towarzyszy wykaz 195
nazwisk z zaznaczeniem lokalizacji grobów zmarłych osób
szczególnie dla naszego miasta zasłużonych. Ponieważ sporo z nich
znałem osobiście, a innych cenię za ich pracę dla naszej
gdyńskiej społeczności, wykaz o którym tu mowa uważnie
przestudiowałem. W czasie tej lektury zdumiała mnie jedna sprawa,
dlaczego niektórzy zmarli trafili na tzw. aleję zasłużonych (są
na cmentarzu dwie takie aleje, stara i nowa), a inni nie mniej ważni,
po śmierci tego zaszczytu nie dostąpili. Jakie były kryteria
kwalifikujące nieboszczyka do spoczynku w alei, bądź poza nią.
Kto te kryteria ustalił lub nadal ustala?
A oto kilka nazwisk osób bezspornie
dla Gdyni zasłużonych, które na aleję zasłużonych nie trafiły:
- kpt. Karol Olgierd Borchardt, autor kilku marynistycznych książek
- prof. dr Stanisław Darski, wykładowca WSE w Sopocie, Minister Żeglugi
- dr Tadeusz Gerwel, zasłużony laryngolog
- dr Bolesław Hryniewiecki, chirurg, wieloletni ordynator szpitala miejskiego
- Bolesław Just, plastyk, założyciel pierwszej gdyńskiej biblioteki
- kpt. Gustaw Kański, zasłużony dla gdyńskiego portu, kapitan portu
- pułk. Józef Hoszowski – Sas, pierwszy dowódca oddziałów Obrony Narodowej
- Władysław Kirstein, poeta i muzyk, animator kultury muzycznej miasta
- dr Edmund Kosiarz, pisarz batalista morski, autor licznych książek
- dr Jerzy Kulikowski, zasłużony dla naszego rybołówstwa, prof. WSE Sopot
- inż. Jan Morze, pierwszy po wojnie dyrektor Stoczni Gdynia
- red. Witold Mężnicki, dziennikarz, redaktor „Rejsów”, dodatku do „Dziennika Bałtyckiego”
- wójt Jan Radtke, pierwszy polski wójt Gdyni
- prof. Witold Urbanowicz, prof. Politechniki Gdańskiej, wychowawca i nauczyciel polskich stoczniowców
Szanownemu Autorowi już dzisiaj proponuję (jeśli P.T. Autor czytuje te komentarze) przygotowanie tekstu na najbliższą niedzielę: 23 czerwca.
OdpowiedzUsuńBędzie to okrągła (90.) rocznica śmierci ANTONIEGO ABRAHAMA.
Jako ciekawostkę, podaję odnośnik do fotografii zrobionej w 10. rocznicę śmierci A. Abrahama:
http://img.audiovis.nac.gov.pl/PIC/PIC_1-P-3441.jpg
Co roku ZKP urządza skromną uroczystość, ale osób pamiętających tę wybitną postać, jest w Gdyni coraz mniej.
Trochę wstyd...
Przeczytałem wszystkie książki kpt.Karola Olgierda Borhardta i czytałem w jego książkach o kpt Kanskim i żeby z nimi tak postąpiono nigdy bym nie pomyślał.Borhardta widziałem w życiu dwa razy: w Panstwowej SZkole Morskiej i raz w Sopocie na Monciaku już jako starszego pana w wyświechtanym mundurze,bo żona z córką Go zostawiły i wyjechały do Anglii i dlatego był tylko z sekretarką.Żal było patrzeć na tego zasłużonego dla polskiego szkolnictwa morskiego człowieka.Z wielkim żalem dowiedziałem się z prasy o jego śmierci.Wsaniały marynarz i pisarz.
OdpowiedzUsuńZ szacunku byłem na pogrzebie Borhardta.Było sporo ludzi w tym wielu kapitanow.
OdpowiedzUsuń