Od lat, od czasu budowy miasta, a nawet
wcześniej, ul. Świętojańska był i jest najważniejszą ulicą
Gdyni. Wcześniej, w czasach odległych biegła tędy droga z Gdańska
i Oliwy do Oksywia, przecinając niewielką wieś Gdynia. Wtedy była
to droga boczna, odgałęzienie od głównego szlaku wiodącego do
Wejherowa przez Grabówek, Chylonię, Cisowę, Rumię i Redę.
Rozgałęzienie tych dwóch dróg miało
miejsce przy Świętym Janie, mniej więcej tu, gdzie dziś stoi
murowana kapliczka i figura św. Jana Nepomucena. To ona nadała
nazwę obecnej ulicy, zwanej ulicą Świętego Jana.
Przed laty w „Głosie Stoczniowca”
(nr 48/1981r.) pisał o tym nieżyjący już od kilku lat Zbigniew
Gątkiewicz, sekretarz Koła Starych Gdynian. Artykuł nosi tytuł
„Kaszubski szlak pątniczy w Gdyni” i zawiera wiele informacji
dotyczącej interesującego nas tematu.
Ponieważ zapewne niewielu osobom uda
się dotrzeć do wspomnianego numeru tygodnika, przytaczam poniżej
ciekawsze fakty zaczerpnięte z tego artykułu.
Według pana Gątkiewicza to opactwo
oliwskie w końcu XVI wieku ustawiło u wrót Gdyni, od strony Orłowa
kapliczkę i figurę, tu bowiem pielgrzymki kaszubskie zmierzające
do Wejherowa i Swarzewa miały zawsze swój postój. W 1855 roku
kapliczka i figura spłonęła od uderzenia pioruna. Przebendowski,
właściciel majątku Kolibki, ufundował w tym miejscu nową
kapliczkę i figurę, w miejscu, gdzie znajdowały się wtedy trzy
chaty, tartak i karczma. A że rzecz działa się pod pruskim
zaborem, osada nosiła nazwę Johannis – krug, co tłumaczone na
język polski oznacza karczmę Jana.
Jak wiadomo od lat 20 –
tych ubiegłego wieku Gdynia nie miała własnego kościoła, przy
kapliczce zbierali się ówcześni gdynianie, aby się modlić. Niemcom, Luteranom, nie podobały się polskie modły,
zniszczyli figurę, pozbawiając ją głowy. Miejscowi Kaszubi
odbudowali figurę, natomiast sprawcy owej profanacji ponieśli
zasłużone kary, wymierzone nie przez pruską sprawiedliwość, ale
przez nieszczęśliwe fatum, wszyscy trzej zginęli w różnych
okolicznościach tragiczną śmiercią.
Odbudowana kapliczka przetrwała do
jesieni 1939 roku i wtedy została zdewastowana, zaś sama figura
zakopana w niewiadomym miejscu.
Jeszcze za PRL – u prezes koła
Starych Gdynian kmdr. Edward Obertyński podjął osobiste
poszukiwania ukrytej figury. Bez rezultatu. Wtedy z inicjatywy
Starych Gdynian ufundowano nową kapliczkę i figurę, która jak
przed wiekami stoi u wrót Gdyni od strony Redłowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz